Wzgórze u zbiegu ulic 7 Dywizji i Partyzantów. Na stoku wzgórza znajdowała się restauracja o nazwie Kienbergbaude. Na ruinach schroniska pod koniec lat 70tych wybudowano Harcówkę, która spłonęła w latach 80tych.
Trzy sekrety "Sielanki" "Sielanka" tak potocznie nazwano miejsce, gdzie kiedyś znajdowała się restauracja o nazwie "Kienbergbaude". Nazwa restauracja, jest może trochę niesprawiedliwa, bardziej pasowała by nazwa schronisko. Zbudowano je w miejscu, w którym rozpościera się przepiękny widok na góry Izerskie i błękitno - białe Karkonosze. Z schroniska po drewnianych schodach schodziło się nad brzeg Kwisy. Tam przycumowane były kajaki, którymi płynęło się wzdłuż rzeki. Gdy powstało jezioro Złotnickie w 1924 roku. Do schroniska dopływały stateczki, kursujące po jeziorze dowożąc spragnionych turystów. W latach 80-tych, ukazał się artykuł w pewnej lokalnej gazecie. Dwaj dziennikarze opisywali historię dwóch skrzyń z pieniędzmi ukrytych właśnie na terenie Sielanki. Były to prawdopodobnie dolary i funty szterlingi, niestety fałszywe. Był to odprysk tajnej operacji wywiadu hitlerowskiego o kryptonimie "Bernhard". Fałszywe pieniądze produkowano w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen. Zmuszono do pracy najlepszych fałszerzy (więźniów) z całej Europy. Pod koniec wojny, syn właścicieli lub dzierżawców lokalu, będący wysokim oficerem SS, razem z dwoma żołnierzami, próbował z skrzyniami przedostać się na Zachód. Jednak wojska radzieckie posuwały się szybciej. Nie mając szans na bezpieczne przewiezienie skrzyń. SS-mani ukryli je na terenie Sielanki. Zrzucili mundury i pojedynczo uciekali przed Rosjanami. Co się stało z fałszywymi dolarami, do dziś nie wiadomo. Należy pamiętać że dzisiejsza ulica Partyzantów, gdzie znajdowała się "Sielanka" nie była tak zabudowana jak dzisiaj. Restauracja znajdowała się w miejscu oddalonym od miasta i najbliższych zabudowań. Lokalizacja "Kienbergbaude" sprzyjała więc różnym tajnym przedsięwzięciom. Pani B. która mieszkała na początku obecnej ul. Partyzantów, twierdziła że w czasie wojny w Sielance, działała radziecka radiostacja. Miał jej o tym powiedzieć Polak, który pracował jako robotnik przymusowy w Sielance. Pod koniec lat 60-tych przyjechał ów Polak odwiedzić tereny, gdzie kiedyś pracował. Był zdziwiony, że pani B. mieszka w swoim domu i nie została jako Niemka wysiedlona. Jednak przy dobrej kawie i kieliszku ajerkoniaku nieoczekiwanie powiedział- "Wie pani, że mój szef miał radiostację". Historia z radziecką radiostacją, może być prawdopodobna. Wywiad radziecki musiał się zainteresować, choćby zamkiem Czocha, złożami uranu i innymi sekretami naszych stron. Po 1945 roku budynek "Kienbergbaude" popadał w ruinę. Ludzie bali się tam zamieszkać, chodzono tam tylko na spacery. Pomału rozkradano cegłę i deski na opał, w końcu rozebrano cały budynek. W miejscu sielanki w latach siedemdziesiątych postawiono "Harcówkę". Jednak harcerze mało z niej korzystali. Jak mówią starzy mieszkańcy, "Harcówkę" odwiedzali partyjni bonzowie i różnego maści sekretarze wiadomej partii. Pito tam wódkę w nadmiernej ilości i oddawano się szeroko pojętej rozpuście. W końcu "Harcówka" spłonęła. Złośliwi twierdzą że to zazdrosne żony tych partyjnych prominentów własnoręcznie podpaliły to gniazdo rozpusty. I to byłby ostatni sekret tego tajemniczego miejsca. Pozostał tylko piękny widok na góry Izerskie i błękitno- białe Karkonosze. [Za www.gryfow.org.pl]